Żyjemy, umieramy, jesteśmy, znikamy, ot
banał. Banał i już. Ale wiesz, życie też jest banalne. Trochę radości,
szczęścia, miłości, smutku, strachu, niepewności. Ot banał.
(nie, ja nie wątpię teraz w nic. ja tylko
tak, tylko tak, trochę myślę)
Zaciskam zęby. Idę przed siebie i mówię, że
trzeba cieszyć się tym co mamy teraz. Tą jedną chwilą, tym dniem, tygodniem.
Nawet czekaniem można się cieszyć. Trzeba tylko bardziej chcieć.
Uciekam. Tak mam w zwyczaju. Gdziekolwiek,
jakkolwiek. Uciekam. Nikt mnie nie nauczył walczyć. Dopiero teraz wiem, że
muszę, że chcę. Będę. O nas, o siebie, o jutro, o całe to wszystko. Nie dam
się. Już nie. Nie teraz.
Minął rok. Minęło też już siedemnaście lat.
Wcale nie jest łatwiej. Może czasem, wspomina się lżej, bez większych emocji.
Czasem też, nie wspomina się w ogóle. Wspomnienia też bladną. Zatracają się,
czy tego chcę czy nie. Banał.
(niespójne to bardzo, bo taka ostatnio
jestem. taka bardzo na ‘nie wiem’)
Niby banały, ale to one ruszają człowieka... i to one są z nami na co dzień ;)
OdpowiedzUsuń