Leniwie otwierając oko...
a nie, wróć - 6:27. Najwspanialszy pies rodzaju żeńskiego
próbuje po raz kolejny wymóc leżenie z nami w łóżku. No bo przecież jak się
zwinie w taką maciupeńką kuleczkę i zakopie pod kołdrą, to go nie ma prawda? No
to czego tak bardzo się czepiamy?
Czyli mamy 6:27. Pies powinien wyjść i nawet chce, tylko
z prowadzącym tegoż psa gorzej. No, ale nic. Mus to mus. Napisałabym teraz, że
próbujemy cichuteńko wyjść, ale po co tak bezczelnie kłamać? Nie wychodzimy
przecież jak stado słoni, tylko normalnie, raz dwa, raz dwa. (ona i tak nie śpi).
Szybki spacer, szybki powrót, można jeszcze dospać chwil kilka.
Dziś usłyszałam ciekawe zdanie, że nie ważne czy się
walkę wygrało, ale ważne, że tę walkę się podjęło, że podjęło się próbę. Bo
ktoś, to nawet nie chce stanąć na linii startu od razu skazany jest na
przegraną, a ten co walczy już jest zwycięzcą, bo pokazuje, że chce, że chce
walczyć. I tak naprawdę, to było w odniesieniu do walki dobra ze złem, do walki
o pokój i bezpieczeństwo naszej planety, ale czy nie można tego odnieść do
codziennego życia? Tak zupełnie banalnie, to walczymy rano ze wstaniem z łóżka,
ale jednak to robimy, bo trzeba do pracy, do szkoły. Walczymy ze sobą, aby nie
powiedzieć niektórym ostrych słów, bo trzeba być ponad to. Jesteśmy swoistymi
rycerzami naszych czasów, a nie mamy zbroi czy ostrych mieczy. Chociaż...
niektórzy mają. Jedno i drugie. I do tego wiedzą jak używać, jak się bronić i
atakować. Wiedzą.
Idąc spacerowym krokiem z Cudownym psem widziałam bardzo
uśmiechniętą parę (kobietę i mężczyznę) trzymającą się za ręce. I w mojej
głowie pojawiło się pytanie: czy istnieją idealne związki? Czy ideały są na
tyle nudne, że nie są dopuszczone do życia w naturze? Jeśli cały czas będzie
nam pięknie i cudownie, to skąd mamy wiedzieć, że jest pięknie i cudownie jak
nie będziemy mieli porównania? Może właśnie o te porównania chodzi? Musi padać
deszcz, abyśmy mogli w słoneczną pogodę powiedzieć jak jest cudownie. Musi być
mroźna zimna, aby w letni poranek stwierdzić jak jest wspaniale (albo na
odwrót, jak kto woli, ale ja za zimą nie przepadam). Musi tak być.
Gdzieś ostatnio rzucił mi się w twarz taki mniej więcej
tekst, że życie z drugą osobą, to nie tylko wakacje, wolne weekendy czy święta.
Że to przede wszystkim poniedziałki, wtorki, środy, czwartki i piątki. Że to
wstawanie rano, żeby jej zrobić śniadanie, nawet jak mówi, że nie chce i już.
Że to głaskanie po włosach kiedy zasypia. Że to chowanie małych karteczek do
kurtki czy na pudełku z drugim śniadaniem. Że to odkurzanie, sprzątanie,
robienie prania - to jest życie. To jest kwintesencja życia. No i jeszcze
seriale. Takie telewizyjne seriale oglądane razem.
(i przerwy na
reklamy. bo te przerwy na reklamy są najważniejsze w tym wszystkim.)