wtorek, 26 czerwca 2012

Czerwiec


Kiedy kończy się rok szkolny wiem, że jestem o rok starsza. Dla większości koniec roku to grudzień, dla mnie czerwiec. Wtedy zamykam jeden rozdział i prawie zaczynam kolejny. W tym roku będę żegnać wspaniałych młodych ludzi. Ludzi, do których nie wiedziałam, że aż tak się przywiążę, których będzie mi szczerze brakować, z którym przetrwałam chwile zdenerwowania, a zarazem radości.    

Jak ktoś ostatnio mi powiedział „każda klasa ma swoje minusy i swoją klasową ofiarę”. Tak, to prawda. Każdą klasę też pamięta się z innego powodu. Jedni byli niesamowicie głośni, inni otwarcie wyrażali swoje opinie. Z jednym można było żartować i rozmawiać na każdy temat z innymi lepiej trzymać dystans. Jest co pamiętać. Mam nadzieję, że ich dalsze lata nauki będą przebiegać spokojnie i harmonijnie. Tego im z całego serca życzę.

I jeszcze coś o euro… Polska kocha powstania, zrywy, jednoczenie się pod wpływem presji. Dlatego to euro było taką wielką nadzieją na coś wielkiego, na coś wspaniałego. Przez chwilę wszyscy zapomnieli o rosnących cenach paliwa, o podwyższeniu wieku emerytalnego, o tym, że nie lubimy swoje rządu, o Palikocie, o całym życiu… liczyła się tylko piłka. Uchwyciliśmy się tej nadziei, tak bardzo, że teraz tak bardzo żal. To było jak przepowiednia – będziemy w półfinale – będzie lepiej. Nie ważne jak, ważne, że lepiej. A teraz co? Nic. Trzeba żyć dalej z tym co mamy.