poniedziałek, 23 listopada 2015

Uwielbiam...

Uwielbiam te dni, kiedy mogę obudzić się przed nią i spokojnie, bez pośpiechu, patrzeć jak śpi. Uwielbiam ten moment, kiedy ona jeszcze o tym nie wiem, że na nią patrzę. Uwielbiam te wolne i leniwe soboty, kiedy można razem zjeść śniadanie (i obiad) w łóżku i nie trzeba się nigdzie śpieszyć. Uwielbiam te wieczory, kiedy mogę zasnąć z błogim uśmiechem na ustach, wtulając się w nią, całą sobą. Uwielbiam kiedy rano wyskakuje z łóżka, mówiąc, jak jest strasznie i okropnie zimno, i szybko do niego wraca. Uwielbiam jak zasypiając gaworzy, mówiąc, że już czas na spanie. 

Uwielbiam każdą spędzoną z nią chwilą. Uwielbiam nasze życie, bo uwielbiam ją, ponad wszystko.

piątek, 13 listopada 2015

Mało ostatnio piszę...

Leniwie otwierając oko...
a nie, wróć - 6:27. Najwspanialszy pies rodzaju żeńskiego próbuje po raz kolejny wymóc leżenie z nami w łóżku. No bo przecież jak się zwinie w taką maciupeńką kuleczkę i zakopie pod kołdrą, to go nie ma prawda? No to czego tak bardzo się czepiamy?
Czyli mamy 6:27. Pies powinien wyjść i nawet chce, tylko z prowadzącym tegoż psa gorzej. No, ale nic. Mus to mus. Napisałabym teraz, że próbujemy cichuteńko wyjść, ale po co tak bezczelnie kłamać? Nie wychodzimy przecież jak stado słoni, tylko normalnie, raz dwa, raz dwa. (ona i tak nie śpi). Szybki spacer, szybki powrót, można jeszcze dospać chwil kilka.

Dziś usłyszałam ciekawe zdanie, że nie ważne czy się walkę wygrało, ale ważne, że tę walkę się podjęło, że podjęło się próbę. Bo ktoś, to nawet nie chce stanąć na linii startu od razu skazany jest na przegraną, a ten co walczy już jest zwycięzcą, bo pokazuje, że chce, że chce walczyć. I tak naprawdę, to było w odniesieniu do walki dobra ze złem, do walki o pokój i bezpieczeństwo naszej planety, ale czy nie można tego odnieść do codziennego życia? Tak zupełnie banalnie, to walczymy rano ze wstaniem z łóżka, ale jednak to robimy, bo trzeba do pracy, do szkoły. Walczymy ze sobą, aby nie powiedzieć niektórym ostrych słów, bo trzeba być ponad to. Jesteśmy swoistymi rycerzami naszych czasów, a nie mamy zbroi czy ostrych mieczy. Chociaż... niektórzy mają. Jedno i drugie. I do tego wiedzą jak używać, jak się bronić i atakować. Wiedzą.

Idąc spacerowym krokiem z Cudownym psem widziałam bardzo uśmiechniętą parę (kobietę i mężczyznę) trzymającą się za ręce. I w mojej głowie pojawiło się pytanie: czy istnieją idealne związki? Czy ideały są na tyle nudne, że nie są dopuszczone do życia w naturze? Jeśli cały czas będzie nam pięknie i cudownie, to skąd mamy wiedzieć, że jest pięknie i cudownie jak nie będziemy mieli porównania? Może właśnie o te porównania chodzi? Musi padać deszcz, abyśmy mogli w słoneczną pogodę powiedzieć jak jest cudownie. Musi być mroźna zimna, aby w letni poranek stwierdzić jak jest wspaniale (albo na odwrót, jak kto woli, ale ja za zimą nie przepadam). Musi tak być.

Gdzieś ostatnio rzucił mi się w twarz taki mniej więcej tekst, że życie z drugą osobą, to nie tylko wakacje, wolne weekendy czy święta. Że to przede wszystkim poniedziałki, wtorki, środy, czwartki i piątki. Że to wstawanie rano, żeby jej zrobić śniadanie, nawet jak mówi, że nie chce i już. Że to głaskanie po włosach kiedy zasypia. Że to chowanie małych karteczek do kurtki czy na pudełku z drugim śniadaniem. Że to odkurzanie, sprzątanie, robienie prania - to jest życie. To jest kwintesencja życia. No i jeszcze seriale. Takie telewizyjne seriale oglądane razem.


(i przerwy na reklamy. bo te przerwy na reklamy są najważniejsze w tym wszystkim.)    

środa, 2 września 2015

Życzę sobie

Wrzesień.

Idzie jesień.
Idą też lepsze, jaśniejsze dni, na które tylko trzeba poczekać (bilet już kupiony).
Idzie nowe.
Z każda chwilą, każdym oddechem przybliżam się do Ciebie.

(nie lubię być sama
nie lubię siedzieć sama kiedy Cię nie ma)


Kolejny papieros,
kolejna szklanka.

(czerwona jest krew
czerwone jest serce
czerwone jest wino)


To tak. 

Nie życzę sobie miłości, bo już mam. Mam i pielęgnować będę. Życzę sobie dobrych ludzi wokół, takich życzliwych.
Życzę sobie mnóstwo kreatywności, nowych pomysłów i niekończącego się dobrego humoru.
Życzę sobie słońca, takiego na niebie, bo takie przy sobie także już mam.
Życzę sobie, aby Moje Szczęście uśmiechało się do mnie każdego dnia.
Życzę sobie, aby wrzesień szybko minął, jak to tylko możliwe.
Życzę sobie....
ja przecież nie potrafię składać życzeń, nawet sobie.

Bo tak naprawdę jak Ona będzie szczęśliwa, to ja też.

piątek, 21 sierpnia 2015

bez Ciebie

Bez Ciebie szary świt wstaje, szarością swoją pogłębiając smutek. 
Bez Ciebie każda chwila wydaje się trwać w nieskończoność, 
a nieskończoność zamienia się w wieczność. 
Bez Ciebie nie ma nic, bo nic nie trwa bez Ciebie. 
Bez Ciebie rodzą się smutne wiersze, które istnieć nie powinny. 
Bez Ciebie nie ma koloru, nie ma muzyki, nie ma radości. 
Bez Ciebie nie ma sensu, nie ma myśli, nie ma teraz.
(...)
Bez Ciebie nie ma mnie, jest tylko wielka dziura ziejąca jeszcze większą tęsknotą.

niedziela, 16 sierpnia 2015

ja nie umiem pisać...

lubię banalne wiersze
o miłości tęsknocie o tym co boli
lubię banalne słowa
wypowiadane bez zastanowienia
kocham potrzebuję na zawsze
lubię banalne gesty
...
Twoją dłoń na moim brzuchu
też lubię
lubię piegi i zielone oczy
ale tylko te szczególne
...
lubię stać pod gorącym prysznicem
i pozwalać łzom mieszać się z wodą
lubię to co mam
...
poczekam na więcej
czy polubię czekanie?

(i nie schowam Twojej szczoteczki, choć jej widok przypomina, że Cię nie ma
i rozczuliła mnie idealnie wyciśnięta tubka pasty do zębów)

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Recepta napisana przez życie

Znasz to uczucie, kiedy żyjesz sobie, trwasz (tak, właśnie trwasz), wstajesz, chodzisz spać i z pozoru wydaje się, że wszystko jest dobrze, że przecież nie możesz narzekać. Masz dwie ręce, dwie nogi, nawet głowę, pracę, dom. Czyli, że co? że masz wszystko? no niby tak, tylko jakoś brak tego czegoś co pozwoli na więcej uśmiechu, na radosne myśli w głowie, na coś jeszcze. Znasz to? Bo ja znam. Myślałam, że to już tyle, że tak już ma być, że przecież jest dobrze, to czego ja jeszcze chcę? No czego i po co?

(ostatnio sobie myślałam co by było jakbym Cię nie poznała, nie poznałabym tego pięknego stanu, który mnie uszczęśliwia. przyjeżdżając tutaj chciałam zacząć wszystko od nowa i odciąć się od życia.)

Nigdy nie należałam do osób, które zostawiają swoje życie w rękach kogoś innego. Zawsze chciałam i chce mieć nad nim kontrolę. Zawsze dążę do tego co jest dla mnie najważniejsze, dokonuję swoich wyborów i szukam swojego prywatnego szczęścia.

(uśmiecham się teraz do Ciebie, bo Ty już wiesz co chcę dalej napisać)

Bo trzeba szukać. Bo jak się szuka, to się znajduje. Trzeba chodzić, przemierzać niezbadane przestworza internetu, nigdy się nie poddawać. Bo nawet ci, którzy twierdzą, że nie szukają, to przecież myślą sobie w głębi siebie, że chcieliby, żeby ktoś ich odnalazł.

Tak więc szukałam, znalazła. Przyczyna i skutek. Można nawet wyciągnąć wniosek. A wniosek jest taki banalny. Jak już się znajdzie swoje prywatne szczęście, to nie można mu pozwolić odejść.

Trzeba otwierać się na to co pozytywne, trzeba koncertować się na rzeczach ważny (na niej, przede wszystkim), trzeba mówić "dzień dobry" i "dobranoc", trzeba mówić miłe rzeczy i co najważniejsze trzeba się uśmiechać. Ot co. Taki mój przepis na kolejne dziesiątki lat.

(kocham Cię tak po prostu i tak bardzo nadzwyczajnie. kocham Cię rano i wieczorem. kocham Cię jak się uśmiechasz i jak się marszczysz. kocham Cię jak jesz i jak masz mokre włosy)

środa, 29 lipca 2015

Dzielę się szczęściem

Żyję ostatnio w dwóch równoległych światach. Oba tak samo realne, tak samo prawdziwe, tak samo piękne, ale jeden cieplejszy, bardziej zielony ze śmiejącymi się do mnie oczami. W tym moim zielonym świecie czuję się bezpieczna, czuję się taka piękna i tak bardzo kochana. Teraz wszystko ma inny wymiar, inne znaczenie, a nawet inny kolor. Banalne słowo 'dom' urosło do wielkości wieży Eiffla i chce już prawie sięgać chmur. Nie ma żadnych ram, ani granic, których nie można przeskoczyć. Nic nie jest wstanie tego zatrzymać . No po co?

(miłość jest tym uczuciem dla którego warto żyć. cała reszta jest dodatkiem)

Dziś dotarło do mnie, że już nigdy nie będę smutna, nigdy. Będziemy wymieniać żarówki, a nie cały dom. Już nigdy nie będę sama, zarówno mentalnie jak i fizycznie. Już zawsze będzie świecić słońce, chociaż nie wszyscy może go zauważą, ale ja wiem, że ono jest i świeci.  

Uwielbiam jak się uśmiecha, ten uśmiech potrafi wszystko. Uwielbiam być tak po prostu przy niej, w milczeniu, w oczekiwaniu na więcej. Jestem szczęśliwa jak ją widzę, jak o niej myślę. Miłość jest piękna. Kolorowa, radosna. Tak mocno ekscytująca, że ciągle chce się więcej.

(wiek jest fajny. niech ten czas trwa! czuję, że nie muszę już nic nikomu udowadniać, a wciąż tyle jeszcze przede mną)

I mamy plany, marzenia. Będziemy je spełniać i dążyć do pełnego szczęścia.


Ja ją po prostu kocham. 

piątek, 24 lipca 2015

Nie trzeba słów

You can take my heart for a walk on the beach
You can take my heart for a little trip
You can take my heart very close to your heart
You can take my heart forever if you like


Nic nie napiszę. Nic nie będzie. Tego nie da się ująć w słowa. Tego nie da się zamknąć w ramy wyrazów i kropek. Nie da się i już. Można zobaczyć. O tak, to można. Nawet nie trzeba szeroko otwierać oczu, można zmrużyć, popatrzeć ukradkiem, albo całkiem jawnie. Niczego nie da się ukryć. Niczego nie trzeba się domyślać. Szczęścia nie można nie zauważyć. Szczęścia nie trzeba się wstydzić. 

(szafa została opuszczona przeze mnie - to uczucie jest bardzo przyjemne)

Już nic nie jest takie jak przedtem, już nic nie jest szare i bezbarwne. Teraz wszystko ma sens. Teraz każda sekunda ma znaczenie, każde wypowiedziane słowo ma pozytywny ładunek. 

(i na wsi będziemy mieszkać, bo tylko jedno rondo tu mamy)

Karma wraca. To musi być to, bo co innego? Los? przeznaczenie? przypadek? Na mszę dziękczynną można dać. Tylko czy wezmą? 

(ja tak bardzo dużo chciałabym Ci napisać, i na ogół nie mam problemu z wyrażaniem zdania, albo uczuć, ale jakoś w tym przypadku, jakby brakuje mi słów, nazewnictwa, wszystkiego...)

Jesteś mi potrzeba bardziej niż powietrze. Tak po prostu, albo nawet tak bardzo nadzwyczajnie. 


niedziela, 19 lipca 2015

Tęsknota odbiera radość istnienia

Szarym kolorem pomalowałam pokój jako baza pod marzenia, inspiracje, pomysły.

Różową wstążką określę linię, na której powieszę piękne wspomnienia.

Zielone sukienki tańczą na plaży ślubując sobie wierność i miłość. Tak będzie.

Złotowłosa zielonooka dziewczynka goni brata wśród drzew jabłonek. Tak też będzie.

(noce są beznadziejne
wszystko bez Ciebie jest beznadziejne)

Marzenia się spełniają. Trzeba je tylko mieć i nigdy się nie poddawać.

Trzeba tylko wiedzieć czego się pragnie i do czego się dąży.

Trzeba być człowiekiem.

Odległość powoduje tęsknotę.

(i czas
czas mógłby płynąć szybciej
jeszcze 17dni)

sobota, 11 lipca 2015

Za zakrętem już nie czeka tylko nadzieja

Zielonymi oczami spoglądam w zielone oczy. Widzę upragnione szczęście. Widzę wspólną przyszłość. Spragnione usta czekają na gorące pocałunki. Stęsknione ręce szukają twego ciepła. 


(powieszę w sypialni nowe zdjęcia)


Życie mnie zaskoczyło. Tak wzięło mnie z zaskoczenia, zabrało oddech i wpompowało we mnie masę endorfin. Czasem banalna odpowiedź na jeszcze bardziej banalny komentarz może spowodować lawinę szaleństwa. Szaleństwa, szczęścia, wspólnych planów, budzenia się w nocy (bo po co spać?), kolacji na śniadanie i jajek na miękko. 


(i wspominanie odcinków seriali)
(i podróż na wyspę)


Zatraciłam się w tobie i nie chce wracać. Zostawiłam przy tobie swoje serce, które musisz przywieźć do domu, bo jakże to bez serca mam żyć? 

Przyszłość została pomalowana w jasnych i wyraźnych kolorach. Przyszłość to już nie jest nieokreślona plama na horyzoncie marzeń. To ja, ty, MY. Tak miało być. Tak jest i tak będzie. Dziś, jutro, za miesiąc. Razem możemy wszystko. 

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Upijam się...

...każdą chwilą, każdym oddechem, który gdzieś tam, daleko, a jednocześnie tak bardzo blisko. Zachwycam się, każdym uśmiechem, każdym drobnym i banalnym gestem, każdą minutą.

Jestem. Teraz, mogę tak jasno i wyraźnie krzyczeć JESTEM! (a nie tylko, że chcę być)

Kolorowe motyle łączą się w tańcu miłości, a ja? A ja widzę jutro. Stół z błękitnymi krzesłami, stojący w ogrodzie na tyłach domu. Widzę świt, choć jeszcze nie było zachodu słońca.

Marzenia się spełniają. Zielone oczy i piegowate policzki rysują tęcze na niebie (jeśli wiesz, co chcę powiedzieć - to wiesz)

"Przed nami całe życie" - czy czegoś więcej potrzeba?

To nie będzie historia w odcinkach. To nie będzie historia. To jest życie. Moje życie. Nasze.

"Czekałam na Ciebie całe życie, więc teraz będę czekać ile będzie trzeba"


środa, 10 czerwca 2015

do Ciebie

wyciągam z zakamarków duszy czerwonokrwistą szminkę
z otchłani wspomnień białą sukienkę w niebieskie kwiaty
będę ładna dla Ciebie
(zaczyna się dobrze, nieprawdaż?)

chłodne powietrze owiewa opalone policzki
oczy mrużą się pod pływem ostrego słońca
zobacz, jak wiele jest możliwe
nie można jeszcze przekreślić siebie, kiedy noc taka młoda

zamykam Twoją dłoń w swojej
słyszę jak bije Ci serce
czuję Twoje myśli
dotykamy razem marzeń, które stają się realne i niebieskie
i wolne
od wszystkiego
jak czas, który nie poddaje się normom i zakazom
płyniemy naprzeciw jutrzejszym chwilom

(...)

tu nie ma puenty
nie ma zakończenia
jeszcze nie

nie
teraz

środa, 3 czerwca 2015

Mantra

Próbuję złapać szczęście za stopy, a ono ucieka do góry, do góry, ciągle w górę (a ja przecież nie mam skrzydeł). Tak po prostu ucieka. Ma takie różowe stópki i jest tak bardzo głuche na moje wołanie. A może wołam za cicho? Ale przecież nie chcę budzić sąsiadów...

Nie jestem gotowa postawić wszystkiego na jedną kartę. To nie kwestia strachu, a raczej wyboru. Chcę mieć i być. Już. Teraz. Jeszcze nie chcę się poddać, jeszcze szukam, czekam. Jeszcze, jeszcze. Może do jutra?

Jestem mistrzem w utrudnianiu sobie życia, ale nie tylko ja. Robi to co dziennie tysiące osób szukając swojego jutra w oczach tej drugiej (osoby). Jesteśmy masochistami życia, prawda?

Jest dobrze, jest dobrze, jest... - powtarzajmy to jak mantrę. Kiedyś zadziała. Autosugestia ma potężną moc.

wtorek, 21 kwietnia 2015

wszytko już było

Dotarło do mnie dziś, że już miałam wszytko. Miałam. Byłam kochana, zakochana, umierałam z miłości, ale się jej nie poddałam (bo ile razy można umierać?) Miałam marzenia, miałam motyle w brzuchu, miałam ciebie Nadziejo - byłaś mi nawet potrzebna. Tęskniłam tak bardzo, że aż brakowało oddech, tak bardzo, że łzy same spływały po policzku. Byłam zła na siebie, na ciebie, że nie jesteś tu, tylko tam. Byłam wściekła na wszystkie sploty losu, na ludzi, na życie, na to, że nigdy nie ma dobrego czasu na bycie. Byłam szczęśliwa przeogromny szczęściem... byłam?

To całkiem ciekawe spojrzeć na swoje życie z dystansem i stwierdzić, że tyle już się przeżyło, że nie trzeba już nic więcej. To nie jest rezygnacja. To takie swoiste rozliczenie i uświadomienie sobie, że mam wszystko na co sobie zapracowałam, że już nie muszę za niczym ani za nikim tęsknić. Mam to, co mogę mieć i więcej nie będzie (tak, wiem, powtarzam się). Po raz kolejny dotarło do mnie, że "nieczekanie" może być tak bardzo pozytywne, tak bardzo twórcze i tak bardzo dobre.

Nie myśl jednak, że nie mam już marzeń. Oczywiście, że mam. Chciałabym nowe drzwi, pomalować kuchnię, nową szafę. O! rower też bym chciała. Bo ja taka bardzo pragmatyczna jestem. Nie bujam w obłokach i nie mówię, że trzeba zmieniać świat. Ja tego nie chcę, nie potrzebuję. Nie mam ochoty walczyć z wiatrakami, już nie. Wszystko się tak bardzo wyciszyło, a to dziwne, bo mamy wiosnę. A na wiosnę trzeba się zakochać. Ale ja przecież kocham! Kocham siebie, życie, ciebie. Kocham to co mogę mieć, bo całą resztę już miałam.  
(miałam nawet zazdrość, a to najgorsze ze wszystkiego, więc ją wyrzuciłam przez okno, z drugiego piętra. Trochę ją bolało jak upadła. Pewnie się jeszcze do dziś zbiera, z chodnika)

wszytko już było

umieranie z miłości, też było

niedziela, 29 marca 2015

List w przestrzeń wszechświata (to nie jest wołanie o pomoc)

Are you with me?

Jestem falą na oceanie przestrzeni, jestem drgającą struną, które powinna dopasować swoją częstotliwość do innych strun. Musi, albo nie. Zawsze jest wybór.  Mnie się nie udało, albo to życie zadecydowało za mnie? Oczywiście, że łatwiej powiedzieć, że to los, to fatum, to coś gdzieś tam w przestrzeni wszechświata mówi jak ma być, rzuca kośćmi i bawi się w najlepsze. Tylko czy ja tak chcę? Czy życie, nad którym się nie panuje mi odpowiada? Czy zdanie się na łaskę i niełaskę bogów jest dla mnie?

Jestem silna, jestem zdecydowana, jestem pewna (siebie). Are you with me? Podążanie wytyczoną ścieżką nie jest łatwe. Nie musi być. Wystarczy, że się da, że można co dzień zrobić kilka kroków, że się idzie, do przodu, do przodu, ciągle przed siebie (bez zadawania zbędnych pytań, na które jest tylko jedna odpowiedź). Jest dobrze wtedy, kiedy sobie uświadamiam, że już nic innego nie dostanę, nic już nie będzie. 

Nadziejo, wiesz, że dzisiaj nie czekam na ciebie? Dzisiaj jest ten dzień, ten czas, kiedy możesz spać spokojnie, bo nie jesteś mi potrzebna. Dzisiaj wiem, że wszystko co miałam dostać, już dostałam, już było. I wiesz co, Nadziejo moja, jest dobrze. Mogę patrzeć na zachód słońca i podziwiać jego piękno, bez myślenia co będzie jutro, czy będzie jutro? Mogę snuć plany, mogę mieć marzenia. Wszystko jest łatwiejsze, jak się zrezygnuje z niemożliwego. 

Are you with me? 
Nie musisz odpowiadać, przecież ja wiem.      

środa, 18 marca 2015

Ukradkowym spojrzeniem uraczę cię dziś (tyle z tego zostało)

Wybiegła w zielonej koszuli na łąkę pełną maków. Rozłożyła ramiona i kręcą się dookoła chwaliła Słońce. Za to, że jest takie wielkie, takie ciepłe, takie jaśniejące. Cieszyła się z pięknego poranka i pełna dobrych myśli wpatrywała się w horyzont. Tak bardzo oczekiwała, tak bardzo pragnęła...


...
...
...



Zobacz, coś nie tak wyszło. Gdzieś zostały marzenia, gdzieś zapodziały się myśli nieskładne, gdzieś zgubiła się nadzieja. Wszystko jest gdzieś, tylko nie tu. 

czwartek, 12 marca 2015

A w ustach słony smak rozczarowania

Pomalowanymi paznokciami pragnę pamiętać, a jednocześnie zapomnieć. Jestem kobietą. Turkusowym kolorem zamalowuję irytację. Jestem człowiekiem.

Zasypiając po swojej stronie łóżka próbuję przełamać granicę strachu? samotności? ile jeszcze?

Dlaczego zawsze zastanawiamy się co będzie dalej? dlaczego zawsze, ale to zawsze chcemy mieć plan na jutro, na siebie, na świat? Na swoją świetlaną przyszłość. Chcemy tworzyć i być podziwiani. Chcemy, chcemy, chcemy.  Dlaczego tak bardzo boimy się tego, że tam może już nic nie ma dla nas, dla mnie?

Nadziejo, matko głupich i naiwnych. Matko tych, którzy nie boją się marzyć, a jednocześnie stawiają przed sobą tak bardzo nierealne cele. Nadziejo, zapomniałaś o mnie, prawda? Ja, Twoje niewdzięczne dziecię składam u Twych stóp wiosenne żółte krokusy. Zostawię w Twoich rękach moje jutro, moje dziś, moje wszystko.  Zostawię i tak będę czekać. Tak. Na czekanie jeszcze mam trochę siły.


A w ustach słony smak rozczarowania... sobą.  

niedziela, 1 lutego 2015

Paróweczka

(uwaga! tekst bez ładu i składu)

Paróweczka ze świnki bez osłonki. To nie ma sensu, prawda? (a już słyszę Twój śmiech) A chcesz, żeby miało? Musi mieć? Czy wstawanie w niedzielę o 8 rano też nie ma sensu? A to zależy, odpowiesz. Tak więc wracamy do początku. Wracamy do stwierdzenia, że "wszystko zależy" od wszystkiego. Od punktu widzenia, siedzenia, od nastroju, od prawdy ogólnej i szczegółowej, od tego czy pada deszcz (śnieg) czy świeci słońce. Prawda to. Wszystko od czegoś zależy (a ja zależę od Ciebie)

Dziś było ładnie. Dziś był długi spacer, z odrobiną myślenia. O czym? O tym, że ciężko się idzie po śniegu, bo się buty zapadają (ale nie przemokły, dobre buty!), że samemu to i dobrze, i źle na tym świecie, że czasem coś wejdzie do głowy (jakaś taka myśl uporczywa) i nie chce odejść, że chcę czy nie chcę, to pojedziesz i będę musiała sobie radzić, że (mam nadzieję!) już niedługo wiosna i wszystko będzie łatwiejsze. Dlaczego łatwiejsze? Bo wiosna przynosi nowe. Dużooo nowego! (nie zawsze dobre to nowe jest, ale teraz mogę myśleć, że to będzie dobre nowe). Wiosna przynosi słońce, niebieskie niebo, zieleń i uśmiechniętych ludzi. I to jest dobre.  I tak ma być. No. (a odkryłam ostatnio, że lubię czerwone wino. i to też jest dobre)

I trzeba zrobić coś konstruktywnego. Pomalować pokój, jeden, drugi, zalepić dziury. Tak, trzeba zrobić coś konstruktywnego, to wtedy wszystko nabierze większego sensu. Prawda?

czwartek, 8 stycznia 2015

List miłosny

Kochana Moja Nadziejo,

wyobraź sobie, że mnie nie ma, że Ciebie nie ma, że nic nie ma. Jest tylko bezkresne pustkowie, które straszy ciszą, w której chowają się przeraźliwe myśli. Wyobraź sobie, że każda taka myśl jest o czymś innym. I nagle wszystkie te myśli chcą, żeby je wysłuchać. A Ty, Nadziejo Moja, nie potrafisz. Nie jesteś w stanie, za dużo tego. Tak bardzo za dużo. (tempo życia zabija marzenia, zabija ulotność, eteryczność czasu, zabija marzenia)  

Czasem nie można samemu iść przed życie. Czasem potrzeba tego ramienia, tej podpory. Dlatego, Nadziejo Moja, zaczynam od nowa wierzyć w Ciebie. Zaczynam chcieć, żebyś była realna, bardziej niż do tej pory. Bądź przy mnie, zawsze. Nawet kiedy Cię nie potrzebuję, bądź przy mnie. Tul i otulaj, głaszcz po głowie, i szeptaj do ucha, że 'będzie dobrze'. Bądź. Trwaj. Nie opuszczaj. Nawet wtedy, kiedy zacznę wątpić, kiedy już nie będę chciała powstać. Nawet wtedy...  zostań. (w oddaleniu, w zapomnieniu, znikam, z życia, pomalutku, ukradkiem, odchodzę...)

Będziemy razem przemierzać kilometry przestworzy, będziemy bujać w obłokach i na obłokach, będziemy tworzyć tęczę i takie chwile, które nigdy nie dadzą o sobie zapomnieć. Będziemy, prawda? (brak Ciebie owocuje niedostosowaniem uczucia do rzeczywistości)

Uciekasz mi, a ja tak bardzo chciałabym Cię złapać, zatrzymać, nigdy już nie oddać. Możliwe? Sprawmy by niemożliwe stało się możliwe, by doba miała więcej niż 24 godziny, by czas tak szybko nie uciekał, abym zdążyła więcej, więcej i więcej. Zatrzymaj dla mnie wskazówki zegara, proszę. Nie zdążę zrobić wszystkiego, nie potrafię, nie chcę? (Idąc przez park szukałam zagubionego czasu, pierwszych oznak szaleństwa i trochę spokoju) 


Nadziejo Moja, co jeszcze dla nas zostało? Czy zostało? (A co jeśli szczęścia nie ma? jest tylko komfort życia, bez pasji, zakochania, tylko trwanie. to co wtedy?)

Twoja Niedoskonałość