poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Recepta napisana przez życie

Znasz to uczucie, kiedy żyjesz sobie, trwasz (tak, właśnie trwasz), wstajesz, chodzisz spać i z pozoru wydaje się, że wszystko jest dobrze, że przecież nie możesz narzekać. Masz dwie ręce, dwie nogi, nawet głowę, pracę, dom. Czyli, że co? że masz wszystko? no niby tak, tylko jakoś brak tego czegoś co pozwoli na więcej uśmiechu, na radosne myśli w głowie, na coś jeszcze. Znasz to? Bo ja znam. Myślałam, że to już tyle, że tak już ma być, że przecież jest dobrze, to czego ja jeszcze chcę? No czego i po co?

(ostatnio sobie myślałam co by było jakbym Cię nie poznała, nie poznałabym tego pięknego stanu, który mnie uszczęśliwia. przyjeżdżając tutaj chciałam zacząć wszystko od nowa i odciąć się od życia.)

Nigdy nie należałam do osób, które zostawiają swoje życie w rękach kogoś innego. Zawsze chciałam i chce mieć nad nim kontrolę. Zawsze dążę do tego co jest dla mnie najważniejsze, dokonuję swoich wyborów i szukam swojego prywatnego szczęścia.

(uśmiecham się teraz do Ciebie, bo Ty już wiesz co chcę dalej napisać)

Bo trzeba szukać. Bo jak się szuka, to się znajduje. Trzeba chodzić, przemierzać niezbadane przestworza internetu, nigdy się nie poddawać. Bo nawet ci, którzy twierdzą, że nie szukają, to przecież myślą sobie w głębi siebie, że chcieliby, żeby ktoś ich odnalazł.

Tak więc szukałam, znalazła. Przyczyna i skutek. Można nawet wyciągnąć wniosek. A wniosek jest taki banalny. Jak już się znajdzie swoje prywatne szczęście, to nie można mu pozwolić odejść.

Trzeba otwierać się na to co pozytywne, trzeba koncertować się na rzeczach ważny (na niej, przede wszystkim), trzeba mówić "dzień dobry" i "dobranoc", trzeba mówić miłe rzeczy i co najważniejsze trzeba się uśmiechać. Ot co. Taki mój przepis na kolejne dziesiątki lat.

(kocham Cię tak po prostu i tak bardzo nadzwyczajnie. kocham Cię rano i wieczorem. kocham Cię jak się uśmiechasz i jak się marszczysz. kocham Cię jak jesz i jak masz mokre włosy)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz