środa, 28 listopada 2012

1 grudnia (będzie w sobotę^^)



(przepraszam jeśli ktoś poczuł się urażony, nie było to mim zamiarem)

Solidarność, tolerancja, współczucie, empatia… wiesz czego tu brakuje? Szacunku. Szacunku dla człowieka, dla jego pracy, dla jego czasu.

1 grudnia przypada Światowy Dzień Chorych na AIDS (czy jakoś tak…). W związku z tym ruszyły akcje edukacyjne. Tak, uważam, że są potrzebne. Nie, nie chcę w nich brać udziału. Dlaczego? To proste. Nie lubię uczestniczyć w czymś co jest na siłę, na pokaz, wszystko we mnie wtedy krzyczy głośne „nie”.

Skoro wymaga się ode mnie solidarności i współczucia dla pewnej grupy osób, to od razu zadaje pytanie, dlaczego akurat dla tej? Dlaczego ta grupa została wybrana? Będziemy się edukować i obchodzić Międzynarodowy Dzień Walki z Homofobią? (no jakie piękne święto Google znalazło!) Dlaczego nie? Dlaczego wolimy brać udział w tak bardzo górnolotnych akcjach, a nie zajmujemy się tym co w nas? Co w naszym najbliższym środowisku?

System trzeba uzdrawiać od fundamentu, bo inaczej to tylko runie z większym hukiem… a przepraszam… ”i tak się kończy świat nie hukiem lecz skomleniem”. Też ładnie.

Tolerujemy ludzką głupotę (ja nawet ostatnio w większym stopniu niż inni), tolerujemy ludzi niezaradnych życiowy, chorych na wszelakie choroby, tolerujemy nietolerancję, a jednocześnie tak bardzo boimy się odmienności? Dlaczego woli identyfikować się z chorymi na AIDS, których może nigdy nie spotkamy, a odrzucamy tych których mamy dookoła siebie? tych innych? Bo co? Po taka ta nasza Polska… właśnie…

(a jeśli religia będzie na maturze, to ja stąd znikam. Kropka. Można mnie będzie odwiedzać, ale ja tu nie zostanę. No sorry. Na coś takiego się nie pisałam.)

I szanujmy się. Nie tylko tolerujmy, ale przede wszystkim szanujmy. Swoją pracę, swoje poglądy, swój wysiłek. Szanujmy się tak, jak ja szanuję was. 

Tyle wystarczy. 

niedziela, 18 listopada 2012

Zaufanie

(Zostałam zaatakowana. Zostałam sprowokowana do tego, aby pisać dalej, mocniej, bardziej. Do tego, żeby pokazać, że mam swoje zdanie, swoje dwuznaczności (?), że moje istnienie na FB jest potrzebne nie tylko mnie, ale także i tobie, a to już coś. Zostałam sprowokowana. I co dalej?) 

Ile mogę ci powiedzieć o sobie? Jak wielkim zaufaniem mogę cię obdarzyć? 

 Odkryłam dziś, że coś się skończyło, coś przestało istnieć. Nie ma. Nie potrafię ufać ludziom, którym do tej pory ufałam. Dlaczego? Tak, ja wiem, niektórzy sobie solidnie na to zapracowali, ale co z całą resztą? Jest grono, bardzo nieliczne, którym ufam. Jest kilka osób, na palcach jednej ręki można zliczyć, którym ufam bezgranicznie, a reszta? Reszta się nie liczy, powiesz. No tak. Nie liczy. Skoro nie mogę im ufać, to co oni dla mnie znaczą? Nic. 

 Dziś, złapałam się na tym, że już coś, prawie chciałam powiedzieć, aż nagle… stop. Nie mów. Nie rób. Ta bajka nie ma szczęśliwego zakończenia. W tej bajce, zła czarownica wygrywa z piękną królewną. Tak jak w życiu. W życiu, które nigdy nie wiadomo co nam spłata za figla. 

Z zaufaniem kojarzy mnie się dzielenie. Życie polega na dzieleniu się... dzielisz się ze mną problemami, wątpliwościami, niepokojem, radością i smutkiem, czyż nie? Ania powiedziała, że jestem dobrym słuchaczem. Jestem. Lubię słuchać. I wiesz co? Ludzie mi tego zazdroszczą. Tego, że mówisz mi tak wiele rzeczy, że ja mówię ci równie dużo. Tego, że godzinami potrafimy rozmawiać o niczym, albo po prostu razem milczeć. Tego kontaktu. Tego mi zazdroszczą. 

Ja nie przestanę. Ja nie zniknę. Będę. Dziś, jutro, za tydzień… tak jak byłam wczoraj… będę, bo teraz już nie można inaczej. 

 Zostałam sprowokowana.

czwartek, 15 listopada 2012

Manifest


Jakby KTOŚ jeszcze nie widział jaka jestem, to pragnę szybciutko podrzucić kilka informacji.

Jestem ateistą z wyboru i przekonania. Uważam, że każdy ma prawo wierzyć w jakich bogów chce.  
Jestem pro-choice, a nie pro-life, bo każdy ma prawo decydować o tym czego w życiu pragnie.
Jestem za zmianą systemu edukacji, bo ten co jest nie sprawdza się w zupełności.
Jestem za tym, aby ludzie mówili co myślą, czego oczekują, czego chcą od życia.
Popieram Palikota.
Bardzo mocno staram się trzymać raz obranego celu.
Nie lubię ludzi, którzy się mnie boją. To tylko świadczy o ich słabości, a ja nie lubię ludzi słabych.
Tak, mam tatuaże i zamierzam ich mieć więcej. A jednocześnie honorowo oddaje krew i jeśli tylko ktoś będzie potrzebował, oddam nawet więcej siebie.
Nie jestem wojującą feministką, lubię jak otwierasz przede mną drzwi.
Nie lubię słowa „przepraszam” i „wybacz” – straciły już dla mnie sens. Tak więc lepiej nie rób nic, żebyś musiał ich używać.
Jeśli jesteś idiotą – to wcześniej czy później ode mnie o tym usłyszysz – bardziej lub mniej delikatniej.
Nawołuję do tego, aby wierzyć w siebie i swoje możliwości. Zawsze i wszędzie.
Nakłaniam do tego, aby mieć swoje marzenia i aby spełniać je regularnie.
Mimo wszystko kocham ludzi, bo bez nich moje życie nie ma sensu.
Nie toleruję tchórzostwa i chowania się za maską anonimowości. Jeśli Cię czymś uraziłam, musisz mi powiedzieć to w prosto – inaczej nie zrozumiem.
Lubię się uśmiechać, a wiem, ze inni też lubią jak to robię.
Nie przepadam za smutkiem i melancholią.
Zawsze mam jakieś plany i marzenia.


Może i mało, może nie za dużo. Jednak tyle na początek wystarczy. Wiesz już jaka jestem? 

piątek, 2 listopada 2012

2 listopada znaczy się refleksje po...


Odwiedziłam groby nieznanych mi ludzi, znanych też, ale mniej. Napatrzyłam się, kto stoi przy każdym grobie i co robi. Zastanawiałeś się kiedyś co myśli taki człowiek stojący na płytą pomnikową? Myśli? Modli się? Do kogo? Po co? W jakimś głębszym nieznanym mi sensie? Zastanawiające, prawda?

I jeszcze te tabliczki z napisem “rezerwacja”... czy naprawdę to aż tak ważne co się stanie z Tobą po śmierci? albo raczej z Twoim ciałem czy prochami? Ważne? dla mnie chyba nie, zupełnie nie. Tylko, żebym problemów po sobie nie zostawiła. Nie zapłaconych rachunków czy innych zadłużeń, tyle.

A wiesz co mnie w tym wszystkim uderza najbardziej? Że mam brudne buty, od tego błota cmentarnego. Tak strasznie bardzo brudne. No jak ja wyglądam? No?

(jeśli kogoś uraziłam, to bardzo przepraszam - 
nie miałam tego w zamierzeniu, tym  razem nie, naprawdę, słowo)