Ostatnio dużo się dzieje. Bardzo dużo. Ciągle gdzieś biegam,
ciągle coś załatwiam. Tak, wiem, ja to lubię. Wtedy czuję się potrzebna. Czuję,
że naprawdę żyję. Chciałabym jednak czasem tak bezmyślnie usiąść w miejscu i
nic nie robić. Tak na chwilę odpocząć. Jednak nie potrafię, bo życie jest
szybkie, życie jest piękne, a ja ostatnio bardzo lubię ŻYĆ!
Chciałbym też, aby moje działania odnosiły większy skutek,
żeby było lepiej. Nie ode mnie to jednak zależy, ale mówię sobie, że jednak mam
na coś wpływ i wtedy bardziej się jeszcze staram. Bardzo często – to nie wystarcza.
Wtedy ogarnia mnie bezsilność, że nie mogę pomóc, że nie mogę zrobić tak jak
zaplanowałam. To okropne uczucie – bezsilność. Człowiek czuje się taki mały,
malutki.. takie nic…
Młody człowiek nie rozumie, jak się stara mu pomóc. Uważa,
że dorośli robią wszystko na złość, żeby tylko pokazać, kto tu naprawdę rządzi…
Ja nie jestem takim „dorosłym”. Ja nie chcę „rządzić”. Ja tylko CHCĘ, żeby było
lepiej. Chcę. Jednak to nie wystarcza… i wtedy pojawia się bezsilność.
Ubrana w
długą szarą suknię oraz bordowy kapelusz. Idzie do mnie nie dotykając podłogi.
Sunie. Jest taka przerażająca. Hipnotyzująca. Coś mi się wydaje, że zagości na
dłużej…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz