czwartek, 5 kwietnia 2012

Święta

Czym są dla mnie? Przede wszystkim kilkoma wolnymi dniami od pracy. Dniami, kiedy mogę zajmować się sobą, domem (!!), moją kochaną maszyną. Nie, nie umyłam okien, z tego prostego powodu, że nie lubię tego okropnie. Czynność ta nie ma dla mnie sensu. Jest męcząca, mało zabawna i w ogóle… ble… Za to odkurzyłam mieszkanie. Ha! jestem z siebie dumna.  

Na te święta cieszę się ze spotkania z rodziną i z pysznego sernika mojej teściowej. To już dwie rzeczy, więc w zupełności wystarczy. Zupełnie ignoruję życzenia typu „wesołych świąt” – bo cóż one znaczą? Nie wysłałam ani jednej kartki… ta tradycja też dla mnie jakaś niezrozumiała… wolałabym za to spotkać się z tymi osobami i porozmawiać, niż wysyłać puste życzenia.

Przez te wolne dni, więcej myślę (tak, zdarza mi się). Może o niczym szczególny, ale o życiu tak w zarysie. Ostatnio dużo rozmawiam z różnymi ludźmi, pomagam, opieprzam, motywuję. Różnie mi to wychodzi, ale w większości na plusie. Ostatnio też bardziej tęsknię za swoim Bratem, który aktualnie pracuje w Kanadzie. Jednak już za półtora tygodnia wraca! Jak byliśmy mali, to nie potrafiliśmy czasami wytrzymać ze sobą jednej godziny bez kłótni czy przepychanek, a teraz prawie co dzień wymieniamy chociaż kilka słów na gg. Im człowiek starszy, tym bardziej tęskni za tym co zawsze miał, a nagle mu to odebrano.

Kończąc optymistycznie tą notkę – pogodna na święta ma być gastronomiczna – więc „Panowie jeżeli to się uda, To zalejemy się jak jasna cholera” powtarzając za moim ulubionym poetą („Nadzieja”, Andrzej Bursa)       

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz