niedziela, 9 grudnia 2012

Boję się ciszy....


nie, nie tak, że zupełnie i drętwieje na samą myśl o tym, ale “boję się czasem ciszy...boję się milczenia...”Cisza jest dla mnie znakiem, że nie chcesz ze mną rozmawiać, że nie interesuje cię co mam do powiedzenia, przekazania, że nie szukasz mojej uwagi, kontaktu. Taka jest dla mnie cisza. Złowroga. Może dlatego moje lekcje są takie jakie są... może dlatego wokół mnie ciągle się coś dzieje, może dlatego nie potrafię spokojnie przejść korytarzem, może dlatego wszystko komentuje, może...

Ostatnio spotkała mnie bardzo miła sytuacja. Idę sobie spokojnie na zakupy, czy już po,
no ale idę. I widzę, że po drugiej stronie ulicy idą moje uczennice z pierwszej klasy. No niech idą. A te! ja nie krzykną! “Dzień dobry pani Jarosz!” boszeeee.... trzy osoby się na mnie popatrzyły kim to ja jestem. No bo kim? nikim szczególnym, ot taka ja. No i jak tu lubić ciszę? Kiedy wokół tyle się dzieje, tyle dźwięków, tyle spraw, tyle ŻYCIA! a życie nie może być ciche, życie musi być głośne i emocjonujące (“a nad rankiem, szkoda czasu, trzeba zrobić, ciut hałasu”)  

(A wiesz co mnie zaskakuje? że to ktoś czyta co ja piszę! i mówi, że czyta i że chce więcej! użyłabym teraz 3 literowego skrótu z języka angielskiego, ale zaraz mnie rodzice zlinczują i jak będę dalej pisać? Tak więc zostawiam ci taką małą moją dwuznaczność, taką od serca, jak zawsze przecież)

1 komentarz: